SŁOWO NA NIEDZIELĘ 13.01.2019

SŁOWO NA NIEDZIELĘ 13. 01. 2019

Chrzest – prostota i wielkość

Scena chrztu z dzisiejszej Ewangelii podkreśla mocno fakt, że Jezus w posługę swojej znaczącej misji, wchodzi w sposób skromny, nieznany, anonimowy. Św. Łukasz już na początku ewangelicznego opisu zauważa, że tłum oczekiwał z napięciem. Kogo i czego oczekiwał? Odpowiedź pada w tym samym zdaniu. Wiemy, że Mesjasza. Czyli lud oczekiwał Tego, który zgodnie z żydowską tradycją miał przyjść w chwale, aby zapoczątkować królestwo Boże na ziemi. Każdy Izraelita w tym czasie żył oczekiwaniem na Mesjasza. Postawa oczekiwania na Mesjasza jest i dla nas szczególnie potrzebna, zwłaszcza w kończącym się okresie Bożego Narodzenia w Kościele. Jesteśmy zdolni mobilizować się do większych spraw Bożych i otwierać na Jezusa w pewnych momentach uroczystych takich jak święta Bożego Narodzenia, czy Wielkanocy.

Pod wpływem mocnych wezwań Kościoła jak Adwent, czy Wielki Post. A takim doskonałym i potrzebnym okresem jest też codzienność, czas i Okres Zwykły, w jaki teraz obecnie wkraczamy. Przyjęcie postawy człowieka oczekującego nie zawęża się do paru dni, czy tygodni w roku. Jest ściśle Ewangeliczne. Uczy nas nieustannego porządkowania naszego życia, by umieć dostrzec to, co jest najważniejsze i odrzucić to, co jest małostkowe. Trzeba zauważyć, że my bardziej i intensywniej oczekujemy na spełnienie obietnic politycznych, na przeceny produktów w sklepach, a tak znikomo wiążemy nasze życie z Mesjańskim życiem i działaniem Jezusa w Kościele oraz w naszym osobistym życiu.

Jak poucza nas dzisiejsza Ewangelia, nasze oczekiwania możemy wiązać nie z Tym, którego wypatrujemy. W świecie pełnym chaosu bardzo łatwo pobłądzić w tym oczekiwaniu na Najważniejszego. Św. Jan uczy nas stawać w całkowitej prawdzie. On sam prostuje myśli i oczekiwania co do Jego osoby, zebranym nad Jordanem Izraelitom. My natomiast powinniśmy szczerze prostować oczekiwania co do naszych osób lub błędnych dróg wybieranych przez tych, którzy żyją obok nas w wielkim w tym względzie zamieszaniu. Nie powinniśmy korzystać z fałszywego rozeznania innych, którzy czasami błędnie oceniają nasze możliwości, a my błędnie chcemy ten stan rzeczy utrzymać, wykorzystać do własnych potrzeb. Nie powinniśmy we własnych oczach, jak również innych osób stawać się kimś innym, niż rzeczywiście jesteśmy.

Tak wiele, w tym względzie, możemy uczyć się od samego Jezusa. On wchodzi w zwykłe ludzi ówczesnych życie, staje pośród nich nie narzucając się niczym, niemal potajemnie. Jest pośród słabych, grzesznych, tych, którzy w tej społeczności mało albo w ogóle się nie liczą. Boga nie należy się lękać. On pragnie bliskości z każdym, nawet pogubionym, a to jest niesłychaną prawdą. Jezus zabiega, by Jego objawienie zostało przyjęte z wiarą i uwielbieniem, a do tego potrzeba spojrzenia głębszego, które często widzi ponad to, co jest zewnętrzne. Czy my w swoim życiu wobec innych takimi jesteśmy i czy tak w swojej codzienności odkrywamy objawiającego się Jezusa? Uznać, że Chrystus – w ukryciu codziennego życia, w zwykłych codziennych szatach, w nie narzucającej się postaci – jest jedynym i oczekiwanym Mesjaszem, to wielkie wyzwanie wiary.